Stulecie detektywów, Wydawnictwo Znak, 2009.Jürgen Thorwald, Stulecie detektywów. Drogi i przygody kryminalistyki (Das Jahrhundert der Detektive). Tłumaczenie: Karol Bunsch , Wanda Kragen . Oprawa twarda. ISBN: 978-83-240-1118-6. Redaktor: Magdalena Zielińska . Opracowanie graficzne: Kuba Sowiński . Rok wydania: 2009. Format: 144x205. Ilość stron: 832. Wydawnictwo: Znak. Wisława Szymborska, w felietonie z cyklu „Lektury nadobowiązkowe” napisała między innymi: „Był czas, kiedy kochałam się w dwóch naraz: Bohunie i Sherlocku Holmesie. Bohun zobojętniał mi wcześniej. Sam sobie zresztą był winien, miał oczy tylko dla Heleny. Pozostał Sherlock, niezłomny kawaler, serce wolne. Niewinności mojej nie niepokoił jeszcze fakt, że Sherlock mieszka od lat z dr. Watsonem. Co prawda i ta miłość wkrótce mi przeszła, ale pozostał sentyment i przekonanie, że nikt już nigdy ani w powieści, ani w życiu genialnemu detektywowi nie dorówna. Tytan intuicji! Gigant dedukcji! Ze śladu stopy na piasku zgadywał, że morderca zapuścił sobie właśnie rude bokobrody, a ze sposobu, w jaki dama przykładała lorgnon do oczu, wnioskował nieomylnie, że jej dziadek zmarł pięćdziesiąt lat temu w Indiach. W porównaniu z sukcesami Sherlocka prawdziwe dzieje kryminalistyki wyglądają wręcz żałośnie. Przepastne kartoteki, tysięczne laboratoria, setki wciąż niedoskonałych aparatów, zespołowe mozoły nad identyfikacją zbrodniarza i jego ofiary, nierzadko długoletnie dociekania okoliczności i rodzaju śmierci i w bardzo wielu wypadkach ciągle jeszcze niepewność, czy ustalenia nie były błędne... Nawet odkrycie daktyloskopii nie przyszło bez trudu. Dziś wydaje się tak oczywiste, że aż dziwimy się, że nie dokonano go jeszcze w epoce jaskiniowych malowideł. Tymczasem ludzkość czekała z tym do połowy XIX wieku. W tym też dopiero czasie toksykologia, nauka o zatruciach i ich objawach, zyskała solidne doświadczalne podstawy. Również balistyka, czyli wszystko, co dotyczy strzelania, a szczególnie odkrycie, że pocisk pociskowi nierówny, choćby oba wystrzelone zostały z dwóch rewolwerów tej samej fabrykacji. W grubej książce Thorwalda każdy kolejny problem śledczy ilustrowany jest autentycznym wypadkiem kryminalnym, co sprawia, że czytamy to dzieło jak jeden wielki kryminał złożony z kilkudziesięciu mikropowieści detektywistycznych”. Stulecie detektywów przedstawia jedną z najbardziej fantastycznych, a zarazem prawdziwych historii, jakie zna świat - dzieje nowoczesnej kryminalistyki. Jej początki sięgają drugiej połowy ubiegłego wieku, kiedy to po raz pierwszy posłużono się odciskami palców w identyfikacji podejrzanych, zastosowano fotografię kryminalistyczną oraz zwrócono uwagę na ślady pozostawione na miejscu przestępstwa, wykorzystując je w skomplikowanym procesie wyświetlania zbrodni. Jest to również epoka, w której medycyna sądowa wydarła zmarłym ich tajemnice, toksykologia stała się skuteczną bronią przeciw truciznom i trucicielom, a balistyka osiągnęła pewność w identyfikowaniu broni palnej na podstawie wystrzelonych z niej pocisków.
Stulecie detektywów to bez wątpienia jedna z najważniejszych i najlepiej napisanych książek na temat początków kryminalistyki, głównie w rozumieniu jej podstawowego działu, jakim jest technika kryminalistyczna. Stwierdzenie to pozostaje poza wszelką dyskusją. Nigdy chyba nie zapomnę czasu kiedy z zapartym tchem „pochłaniałem” kolejne strony przedmiotowej pozycji. Muszę dziś przyznać, że dzięki tej książce połknąłem „kryminalistycznego bakcyla”. Dlatego też bardzo odradzam jej lekturę wszystkim tym, którzy nie chcą się kryminalistyką zarazić. Dodaj swój komentarz | ciekawe książki |